piątek, 22 października 2010

Początki inwestowania na giełdzie

     Moja przygoda na giełdzie rozpoczęła się w 2002 roku. Był to chyba najgorszy okres dla początkującego inwestora. Świat był świeżo po atakach na World Trade Center (miałem okazję jeszcze na nim być miesiąc wcześniej, zanim go zniszczyli) i nie wyszedł jeszcze na prostą po pęknięciu bańki internetowej w 2000 roku. Większość akcji była dużo przeceniona i każdy kto zaczynał inwestowanie osiągał od razu niezłe wyniki. Dla nowicjuszy takich jak ja była to surowa lekcja, której uczę się jeszcze do dzisiaj.
    Od wielu lat interesowałem się gospodarką, ukończyłem szkołę ekonomiczną i studia ekonomiczne. Temat finansów nie był mi więc obcy. Zawsze lubiałem robić analizy, wyliczać, zarządzać. To jest to w czym czuję się naprawdę dobrze. Postanowiłem więc spróbować sił na giełdzie, która fascynowała mnie od zawsze. Wierząc we własne umiejętności rzuciłem się na głęboką wodę bez zbytniego przygotowania. Założyłem rachunek inwestycyjny w banku PEKAO S.A. i postanowiłem sam kupować akcje, bez pomocy brokera. Gdzieś usłyszałem wypowiedź prezesa PKN Orlen, że w najbliższych dwóch latach będzie chciał podwoić wartość firmy. Nie zastanawiając się długo kupiłem akje po 16 złotych, za kwotę około 3000 zł. Pieniądze na zakup akcji zarobiłem rok wcześniej podczas mojego pobytu w USA. Jako student wyjeżdżałem tam w wakacje do pracy.
     Jako, że miałem jeszcze trochę wolnej gotówki postanowiłem rozbić moją inwestycję na kilka mniejszych, żeby zminimalizować ryzyko. Wtedy jeszcze tak myślałem. Dokupiłem akcje Netii bo mi się podobała i myślałem, że jest tania, oraz jakiejś spółki internetowej (chyba nawet już nie istnieje). W między czasie kupowałem jeszcze jakieś inne spółki, le już nie pamiętam. Nie są istotne, bo inwestowałem w nie mało i nie miały wpływu na moje wyniki.
     Akcje Netii nie rosły zbytnio, a spółka internetowa nawet nieznacznie malała. Najlepszy okazał się PKN Orlen, którego wartość wzrosła do 42 zł na akcję. Miałem bardzo dużo szczęścia bo udało mi się wyjść z tej inwestycji prawie na samym szczycie i zarobiłem ponad 150%. Wtedy uwierzyłem, że jestem dobry w tym co robię. Życie jednak pokazało mi, że jest inaczej.

1 komentarz:

  1. Miałem również bardzo podobne początki :) Z tym wyjątkiem, że ja zaczynałem przed kryzysem. No może nie tyle zaczynałem z rynkami finansowymi, ale to był pierwszy raz z kontraktami terminowymi i pozycją krótką. W dwa dni zarobiłem 50% nie wiedząc w ogólę co robie. Poza wyjazdem na wakacje to już z tych pieniędzy nic nie ma bo straciłem w poźniejszym czasie prawie całość. Nie mniej jednak lekcje dostałem i teraz mogę z pełną świadomością zarabiać na giełdzie ciężkie pieniądze.
    Początkującym polecam zajrzeć na stronę: http://metodanaakcje.pl/

    OdpowiedzUsuń